Gruzja 2021. Część 3. Tbilisi

7 February 2022 0 By Ania Sokół

Tbilisi to miasto tygiel. Nowe miesza się ze starym, ładne z brzydkim, czyste z brudnym, przepych z ubóstwem, wpływy europejskie z azjatyckimi, cisza z hałasem, kicz z elegancją. Wszystko to znajdziemy w obrębie centrum i starego miasta, które pnie się we wszystkie strony węższymi i szerszymi ulicami, przecięte rzeką Mtkvari (Kura). Stolica Gruzji jest dynamiczna i zdumiewająca w swej różnorodności. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Zarówno koneser, jak i przypadkowy turysta, który wpadł do Tbilisi tylko na chwilę.
W Tbilisi spędziliśmy 11 godzin. W tym czasie zjedliśmy obiad, kolację i przeszliśmy 15 kilometrów w temperaturze w ciągu dnia przekraczającej 30ºC. Zmęczeni i spoceni okrążyliśmy centrum zahaczając o Wieżę Zegarową, Katedrę Sioni, kawałek muru berlińskiego, Sobór Trójcy Świętej, łaźnie tureckie, Wąwóz Fig, Narikalę i pomnik Matki Gruzji.

Budynek hotelu, w którym zostawiliśmy wory transportowe, był pierwszą architektoniczną przygodą w Tbilisi. Kaskadowo ułożone kondygnacje, z powycinanymi loggiami, balkony na każdej kondygnacji w innym kształcie, okna z podziałem, przypominające drzwi w japońskich domach. A całość… chińska jakby w swej konstrukcji.

“Chiński” hotel, w którym zostawiliśmy nasze bagaże, fot. Ania.


Wieża zegarowa, kolejna niespodzianka starego miasta. Zbudowana została w 2010r przez Rezo Gabriadze, który w 1981r. założył w Tbilisi Teatr Marionette i z którym podróżuje obecnie po całym świecie. Na fasadzie teatru można przeczytać:
“Extra Cepam Nihil Cogito Nos Lacrimare”, w tłumaczeniu : “Niech nasze łzy przyjdą tylko podczas krojenia cebuli” (motto Rezo Gabriadze). Wieża zegarowa to też rodzaj teatru. Znajdują się na niej największe i najmniejsze zegary w mieście. Codziennie można obejrzeć spektakl lalkowy pt „Cykl życia”.

Wieża Zegarowa, zbudowana przez Rezo Gabriadze, fot. Ania.


Idziemy w kierunku rzeki, skąd roztacza się widok na kolorowe zabudowania ormiańskiej dzielnicy Awlabari. Budynki usytuowane na krawędzi wysokiej skarpy, wyrastającej wprost z Mtkvari, wydają się być integralną częścią skalnej ściany. Patrząc na statek, płynący Kurą, możemy zobaczyć jak bardzo wysoka jest ściana, na której, oprócz kolorowych budynków, stoi pomnik króla Wachtanga I Gorgosali (król Wachtanga przeniósł stolicę z Mcchety do Tbilisi) oraz, pochodząca z XIII w, cerkiew Metechi. W Awlabari można znaleźć polskie ślady. Stoi tu m.in. pomnik Lecha Kaczyńskiego, który jest ważną postacią w Gruzji i nie należy się temu dziwić ani protestować, jeżeli się przydarzy rozmowa z Gruzinami na ten temat. W nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 roku wybuchła wojna rosyjsko-gruzińska. Oddziały rosyjskie zajęły miejscowości Karaleti i Gori, zbliżając się do Tbilisi. Lech Kaczyński, razem z zaproszonymi przez niego przywódcami Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii przyleciał do Gruzji, aby okazać Gruzinom swoje poparcie. W tym dniu, w Tbilisi, wygłosił przemówienie, które przeszło do historii i stworzyło bohatera. Według ocen gruzińskich polityków przemówienie i postawa Lecha Kaczyńskiego miała wpływ na powstrzymanie rosyjskiej agresji. W Polsce reakcje były różne, oceniano wizytę Kaczyńskiego jako fanfaronadę i skrajną nieodpowiedzialność, która mogła zaognić konflikt międzynarodowy (Kaczyński podczas przemówienia do zebranego tłumu powiedział, że jest tu po to, żeby “podjąć walkę”) oraz spowodować problemy w polityce rosyjsko-polskiej.

Klimat uliczek Starego Miasta, fot. Jacek.
Tbilisi to miasto schodów, zieleni i tajemniczych zaułków, fot. Jacek.


Po drugiej stronie rzeki, na Placu Europy, przystajemy na chwilę przy pomniku będącym symbolem przyjaźni niemiecko-gruzińskiej. Jest to fragment muru berlińskiego, który został podarowany premierowi Giorgiemu Kwirikaszwilemu podczas jego wizyty w Niemczech w czerwcu 2017r. Uroczystość odsłonięcia pomnika miała miejsce w listopadzie 2017r.

W drodze na Wzgórze Św. Eliasza, akwarela i fot. Ania.
Drewniane balkony są najbardziej charakterystycznym elementem starej zabudowy Tbilisi, fot. Jacek.


Potem obieramy kierunek na wzgórze Św. Eliasza, na którym zbudowano największą w Gruzji, trzecią pod względem wielkości, prawosławną świątynię (Cminda Sameba czyli Katedra Soboru Trójcy Świętej). Budowę rozpoczęto w 1995r., następnie przerwano (brak środków) i ostatecznie zakończono w 2004r. Zbudowano ją z okazji 2000 rocznicy powstania chrześcijaństwa. Do środka zaglądamy tylko trochę. Wokół jest olbrzymi plac, wszystko jest monumentalne. Swym ogromem i ilością detali na fasadzie, katedra robi nieco przytłaczające wrażenie, ale widok stąd jest spektakularny.

Cminda Sameba czyli Katedra Soboru Trójcy Świętej, fot. Ania
Plac przed Soborem Trójcy Świętej, podziwiamy panoramę miasta i odpoczywamy przed dalszą wędrówką, fot. Ania
Sobór Trójcy Świętej, wymiary budowli robią wrażenie, wysokość 68m (bez krzyża na kopule), oś wschód-zachód 77m, oś północ-południe 65m, powierzchnia 5000m2, wewnątrz znajduje się 11 ołtarzy, fot. Ania.


Diametralna zmiana architektury. Najbardziej dziwaczny budynek, jaki miałam okazję zobaczyć w Tbilisi. Hotel, zaprojektowany przez szalonego, a może posiadającego czarny humor, architekta. Należy bardzo dokładnie przyjrzeć się detalom, aby docenić kunszt i wyobraźnię twórcy.

Dzieło szalonego architekta, fot. Ania.
Gdzieś w uliczkach w okolicach Wzgórza Św. Eliasza, fot. Ania.
Bezpańskie koty i psy, sporo ich na ulicach Tbilisi, fot. Jacek.
Kontrast, luksus i pieskie życie, fot. Jacek.


Wracamy do starego miasta przez Most Barataszwili, inaczej zwanym Mostem Miłości, z którego można podziwiać Most Pokoju. Nikolaz Barataszwili był gruzińskim poetą, romantykiem, stąd druga nazwa mostu. Most ma dwa poziomy. Górny poziom to jezdnia, dolny to chodnik dla pieszych. Na górnym poziomie jest romantycznie i wesoło, a to za sprawą rzeźb postaci Ali i Nino (postacie literackie z ponoć najsłynniejszej love story Kaukazu, autorem książki jest Kurban Said). Na dolnym poziomie nie znaleźliśmy romantyzmu, wręcz przeciwnie. Most robi wrażenie przygnębiające i nie poprawiają nastroju zdjęcia wernisażu Koga Tbilisi Photo.

Most Miłości. Zdjęcie wykonane przez Armina Durguta, przedstawia modlącego się muzułmanina we wsi Zupca, w Bośni i Hercegowinie, 30km od Sarajewa. Ze względu na COVID-19, wszystkie świątynie były zamknięte i ludzie modlili się na ulicach, fot. Jacek.


Most Pokoju, widoczny z Mostu Miłości, to futurystyczny most dla pieszych o długości 150m, zaprojektowany przez włoskiego architekta Michela De Lucchi. Zbudowany jest ze stali i szkła, najpiękniej wygląda oświetlony nocą. Do użytku został oddany w 2010 r. Łączy stare miasto (zaraz za nim znajduje się Narikala widoczna z Mostu Miłości) z dzielnicą Awlabari. Zdania co do mostu są podzielone. Pasuje czy nie pasuje? Sceptycy używają nazwy „podpaska”. Nie mam niestety zdjęcia mostu, ale można o moście poczytać tutaj:

https://www.muratorplus.pl/inwestycje/inwestycje-publiczne/most-pokoju-w-tbilisi-futurystyczny-most-dla-pieszych-aa-bEJP-xV97-gPo8.html

Erekle II Street, tu spędziliśmy miłe dla żołądków chwile, ciesząc się gruzińską kuchnią i wytchnieniem podczas upalnego popołudnia, akwarela i fot. Ania.
A stąd uciekliśmy, wypłoszyła nas kakofonia dźwięków, była to ulica typowo imprezowa, fot. Jacek.


Był już wieczór kiedy dotarliśmy do orientalnej dzielnicy Abanotubani, w której znajdują się siarkowe łaźnie tureckie znane też jako Chreli Abano. Najbardziej znaną łaźnią jest łaźnia Orbeliani, z fasadą wykończoną niebieskimi kafelkami, która swoim wyglądem przypomina meczet i Łaźnia Królewska z charakterystycznymi ceglanymi kopułami. Łaźnie pojawiły się w Tbilisi w VI w, za czasów panowania Persów. Od nich pochodzi nazwa miasta (tbili oznacza „gorący”). Bywał w nich Puszkin, Dumas i Marco Polo.

Łaźnia Orbeliani, fot. Ania


Klucząc między zabudowaniami łaźni odkrywamy najbardziej zdumiewającą część miasta, wąwóz Legwtakhevi, czyli wąwóz fig (kiedyś słynęło to miejsce z dużej ilości drzew figowych). Pierwsza wzmianka o tym miejscu pochodzi z 1429r. Jest tu dużo chłodniej i przyjemniej. Wąwozem płynie płynie strumień Tsavkisistskali. Przechodzimy mostkami to na jeden, to na drugi brzeg i na końcu stajemy przed siarkowym wodospadem. Jest już po zmroku, wąwóz i wodospad są oświetlone. Zielone światło odbija się od wody i skał, tworząc bajkową scenerię, nad którą pochylają się drewniane balkony, przyklejone do domów zbudowanych w XIX i XX w. na skałach tworzących wąwóz. Drewniane balkony są najbardziej charakterystycznym elementem starej zabudowy Tbilisi i głównie one tworzą charakter tutejszej zabudowy mieszkaniowej.

Wąwóz Legwtakhevi, fot. Jacek



Abanotubani leży u podnóża twierdzy Narikala (nazwa twierdzy pochodzi od tureckiego wyrażenia „naryn kala” czyli mała twierdza) usytuowanej na grzbiecie górskim Sololaki, pomiędzy ogrodem botanicznym a łaźniami. Można tu wjechać kolejką, my idziemy pieszo. Forteca ma długość 1.5km, jej podwaliny datowane są na IV w. Historia nie oszczędziła potężnej budowli, z której pozostały obecnie fragmenty murów obronnych z XVI i XVII w. oraz cerkiew Św. Mikołaja.

Wzgórze Sololaki, twierdza Narikala, fot. Ania
Widok z twierdzy Narikala, fot Jacek

Lot balonem nad Tbilisi, to sposób na spojrzenie na miasto z innej perspektywy, z wysokości 150m. Cała atrakcja trwa 15 min. Gondola może pomieścić 30 osób. Wieczorem, ogromny balon nad miastem, przyciąga wzrok, niewątpliwie stanowi konkurencję dla księżyca.
Gdzieś wśród uliczek Abanotubani, “uchwycony” między budynkami balon wycieczkowy, akwarela Ania.


W sąsiedztwie twierdzy, na tym samym wzgórzu Sololaki, czuwa Matka Gruzja (Kartlis Deda), która w prawej ręce trzyma miecz, w lewej czaszę (pialę) z winem. Wita przyjaciół, grozi wrogom. Ma 20m wysokości. Została tu postawiona w 1958r., z okazji 1500 lecia Tbilisi. Autorem pomnika jest gruziński malarz i rzeźbiarz Elgudża Amaszukeli. Pomnik jest pamiątką po czasach republik radzieckich, w których widoczne było zamiłowanie do monumentalizm i niechęć do życia religijnego. Matka Gruzja została wykonana z drewna, pięć lat później otrzymała powłokę aluminiową.

Dużo aluminium, czyli Kartlis Deda, fot. Jacek.

Tbilisi ma swojego „Banksy’ego”. Uliczny malarz Gosha, który jest tu sławnym artystą, tworzy wykorzystując wszystko, co da się na ulicy wykorzystać jako podkład pod farbę: ściany budynków, ogrodzenia, szafki elektryczne, fot. Jacek
.
O ulicznej sztuce w Tbilisi można więcej poczytać tutaj: https://www.petersbigadventure.com/blog/street-art-tbilisi-georgia
Kontrasty są wszędzie, porzucone wraki samochodów są nieodłączną częścią Tbilisi, fot. Jacek.

Churchele, które przygotowuje się maczając orzechy (laskowe lub włoskie) w skondensowanym soku z winogron, fot. Ania.

Zwiedzając Tbilisi, a właściwie przebiegając po nim, widziałam bardzo mało. Dopiero podczas pisania, oglądając zdjęcia i czytając informacje znalezione w internecie i w przewodniku dostrzegłam szczegóły miejsc, do których dotarliśmy i jeszcze bardziej zachwyciło mnie to miasto ze swoim niepowtarzalnym klimatem olbrzymiego tygla.